Pościć czy nie pościć?
W czasach, gdy wszystko co nakazane wydaje się ,,be be”, niepotrzebne i tak w ogóle przecież ,,ogranicza wolność”, w przekonaniu wielu przykazanie ,,Posty nakazane zachowywać” powinno być odłożone do lamusa. Jaki sens ma mieć ograniczanie siebie w jakiejkolwiek sferze – czy to spożywanych posiłków, czy też czasu spędzonego przed tv lub komputerem, lub w innej nie do końca koniecznej czynności dnia codziennego?
Praktyka postu nigdy nie miała pozostawać na poziomie ograniczania siebie, ale zawsze w tym głębszym znaczeniu miała prowadzić do drugiego człowieka – poświęcenia jemu czasu i uwagi, podzielenia się z nim tym, czym mogę. A w tym najgłębszym znaczeniu – skoro miała prowadzić do człowieka – miała prowadzić ostatecznie do spotkania z Oblubieńcem. Zatem odpowiedź na pytanie o to czy podejmować praktykę postu znajdę zawsze w odpowiedzi na pytanie: Czy ,,mam” Oblubieńca?
Słowa Ewangelii według św. Łukasza:
Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa: „Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją”. Jezus rzekł do nich: „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”. Opowiedział im też przypowieść: „Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego, mówi bowiem: „Stare jest lepsze”.
Oto Słowo Pańskie.