Jak z księdzem Jerzym
Przychodzili na Msze, nabożeństwa i publiczne spotkania z błogosławionym ks. Jerzym. Może tak jak inni – by wtopić się w tłum – pewnie klękali, a niekiedy nawet podnosili z innymi palce ustawione w wiadomym kształcie, jako znak Solidarności i pragnienia wolności. Przedstawiciele służb, milicji, szpiedzy – jakkolwiek ich określimy, na pewno nie chcieli spotkać Boga, ale szukać ,,haka” na księdza Jerzego.
Słyszymy dziś w Ewangelii o osobach, które śledzą Pana Jezusa chcąc sprawdzić, czy w synagodze w dzień szabatu dokona uzdrowienia. Nie boi się. Dokonuje – dla dobra chorego, a na własną zgubę – dając powody do oskarżeń pod swoim adresem.
Jakaż to tajemnica… znieczulicy; braku wrażliwości na Bożą obecność; zamknięcia w wyłącznie własnym schemacie myślenia i postrzegania świata.
Panie. Zmiłuj się nad nami i uchroń nas przed takim podejściem do naszej wiary – przed powierzchownością, osądzaniem, potępianiem innych.
Słowa z Ewangelii według świętego Marka:
W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: „Podnieś się na środek!” A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić?” Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę!” Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Oto Słowo Pańskie.